czwartek, 1 marca 2012

GlossyBox marzec 2012

Właśnie przed chwileczką był u mnie kurier z pierwszym na polskim rynku GlossyBox. Zapewne już wszyscy wiedzą czym jest GlossyBox, ale jeśli nie to zapraszam po wyjaśnienia na ich stronę www.glossybox.pl.

Druga kwestią jest to, że wszyscy, którzy chcą wiedzieć co było w pudełku już wiedzą z wczorajszych relacji blogerek z imprezy GlossyNight inaugurującej otwarcie pierwszego pudełka, a ci którzy czekają na niespodziankę aż przyjdzie do nich ich własne pudełko i tak nie chcą oglądać takich jak ten postów. Dlatego więc wstawię tylko kilka zdjęć (przepraszam za ich jakość ale pogoda i światło nie są dzisiaj zbyt sprzyjające) i napiszę moje opinie na temat jego zawartości.












Ogólnie podsumowując jestem zadowolona z pudełka. Najbardziej chyba z możliwości wypróbowania Daisy.
Jednak troszkę rozczarowało mnie to że nie ma żadnego produktu pełnowymiarowego co, z tego co kojarzę, nigdy nie miało miejsca w brytyjskim czy niemieckim GlossyBoxie. I znów Polki zostały potraktowane trochę gorzej niż ich zachodnie "koleżanki". Próbki jednak są bardzo duże bo wody toaletowej dostajemy 4 ml, olejku Nuxe 10 ml, kremu Lierac 15 ml, a szamponu i balsamu po 50 ml i nie są to standardowe wielkości próbek które możemy dostać za friko w perfumerii i wystarczą na porządne przetestowanie kosmetyków.

Podsumowując myślę, że kupię jeszcze następne pudełko bo na razie nie żałuję wydanych pieniędzy. Co będzie dalej - zobaczymy od stopnia mojego zadowolenia z następnego pudełka.

Niedługo z resztą planuję przeprowadzkę do Anglii a tam myślę że zasubskrybuję co najmniej jedno pudełeczko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz