wtorek, 24 kwietnia 2012

Bandi Professional Line Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym

Uch, od dwóch dni w moim bloku firma dostarczająca internet robi "renowację sieci" czyli wymienia okablowanie, przez co w godzinach od 8 do 16 nie mam dostępu do internetu. I jak ja mam pracować w takich warunkach :( I to akurat kiedy ja się wyprowadzam = nie potrzebuję ich nowych kabli.

No ale koniec narzekania. Dziś mam dla Was recenzję chyba jedynego KissBoxowego kosmetyku który był wart uwagi. Z tego względu cieszę się, że zdecydowałam się na pudełko lutowe mimo wszystkich związanych z nim kontrowersji. Co nie zmienia faktu, że jestem zniesmaczona faktem ich wystąpienia.

Jak widać w tytule mowa tu o kremie Bandi z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym. Nazwa długa i niezbyt marketingowa ale za to dobrze opisuje to czego możemy się spodziewać.
O firmie Bandi nigdy wcześniej nie słyszałam , bo jej produkty sprzedawane i używane są głównie w salonach kosmetycznych, więc tym bardziej byłam ciekawa tego kremu. 



Zaczęłam go używać zaraz po otrzymaniu KissBox, czyli 14 lutego. Dziś po lekko ponad 3 miesiącach używania chciałabym o mojej kuracji kremem z kwasami opowiedzieć.

Krem zamknięty jest w przyjemne, mlecznobiałe opakowanie z wygodną pompką. Jest to rodzaj opakowania który najbardziej lubię, czyli taki z podwójnym dnem zasysanym przez pompkę do góry, dzięki czemu nie marnuje się krem zostający na ściankach. (Takie samo ma podkład Bourjois Healthy Mix). Przez opakowanie również widać ile kremu zostało.


Niestety na opakowaniu nie ma podanego pełnego składu - w KissBoxie była dołączona karteczka ze składem, którą oczywiście zgubiłam. Na szczęście nie ma problemu ze znalezieniem składu w internecie

skład:
Aqua, Propylene Glycol, Dimethyl Isosorbide, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Decyl Cocoate, Ethylhexyl Stearate, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Panthenol, Cyclopentasiloxane, Ceteareth-20, Dimethicone, Pyruvic Acid, PEG-100 Stearate, Azelaic Acid, Salicylic Acid, Gluconolactone, Allantoin, Wheat (Triticum Vulgare) Germ Extract, Dimethicone Crosspolymer, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Saccharomyces Cerevisiae Extract, Sodium Hyaluronate, Cyclohexasiloxane, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool, D-Limonene 

Za to na spodzie ma podaną dokładną datę ważności! Duży plus, że nie zasłaniają się jakimiś kodami czy znaczkami.



To opakowanie jest "próbka" i zawiera 30 ml produktu. Oryginalnie sprzedawane jest w pojemności 50 ml. Z pewnością mogę powiedzieć że krem jest bardzo wydajny. Chojnie smarowałam nim buzię co noc przez trzy miesiące i jeszcze trochę go zostało. Myślę, że 50 ml spokojnie wystarczy na kurację od jesieni do wiosny.

Krem Bandi ma biały kolor i przyjemną kremową konsystencję, taki zwyklaczek z niego. Jego zapach opisałabym jako całkiem przyjemny, jednak trochę zalatuje jakby chlorem, ale nie jest to drażniący smród, raczej delikatna nuta.



A teraz najważniejsze, czyli efekty.

Zacznę od złej wiadomości - nie zlikwidował zaskórników :(

Podejrzewam że musiałabym go używać dłużej, może 5-6 miesięcy, ale niestety słońce jest już coraz silniejsze i nie chcę ryzykować przebarwieniami.

Poza tym same plusy.
Faktura skóry się wyrównała. Zawsze miałam takie szorstkie miejsce na brodzie i żadne kremy ani peelingi nie pomagały a Bandi z kwasami sobie poradził w pierwszym tygodniu!
Ponadto rozjaśniły się blizny po trądziku. Co prawda nigdy nie miałam ostrego trądziku, ale zawsze kilka niespodzianek w miesiącu się pojawiało i zostawiało na długie miesiące czerwone placki. Teraz wszystkie stare rozjaśniły się, a te nowo powstałe znikały dużo szybciej.
Pory wyglądają na węższe, już nie są takimi kraterami, jak kiedyś. Dalej są widoczne, krem nie sprawił że zniknęły, lub że wyglądają jak u kogoś z suchą cerą, ale jest zdecydowanie lepiej.

Jestem na tyle zadowolona z efektu, że chyba się skusze na taką kurację następnej jesieni i zobaczymy efekty po dłuższym stosowaniu. Może użyję kremu Bandi, może jakiegoś innego, jeszcze nie wiem co mi wpadnie w ręce.

A wy stosowałyście kurację kremami z kwasami? Używałyście Bandi z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym, czy polecacie raczej coś innego? Może Triacneal?

10 komentarzy:

  1. Ja poluję na krem z tej firmy, bo słyszałam o niej samej dobre rzeczy :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam Bandi od paru lat, miałam kilka produktów i były całkiem przyzwoite, tak samo jak kosmetyki gabinetowe tej firmy :) Dobry krem z 12% kwasem glikolowym ma Isis Pharma - glyko A się zwie, ale z nim to trzeba ostrożnie bo niewłaściwe stosowanie może nieźle podrażnić skórę

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze słyszę, produkt wygląda na ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, nie słyszałam o tej firmie, ale ten krem kusi!

    OdpowiedzUsuń
  5. Skład chyba był na takiej karteczce wetkniętej pod wieczko. Też zaczęłam używac tego specyfiku i jestem zadowolona z efektów. Z Kissboxa oczywiście nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, była taka karteczka, ale oczywiście szybko się zgubiła ;)

      Usuń
    2. Acha, i czy u Ciebie ruszył zaskórniki, czy też sobie ze skubańcami nie poradził? Daj znać.

      Usuń
  6. szkoda, że nie likwiduje zaskórników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo żałuję, bo miałam nadzieję, że sobie poradzi.

      Usuń
  7. ja stosowałam wcześniej tonik z kwasem 10%. Teraz jestem w trakcie kuracji wyższymi stężeniami u kosmetyczki. Bardzo chwalę sobie działanie kwasów. Na jesień planuję krem ze stężeniem 20%, oczywiście pod fachowym okiem mojej niezastąpionej, najlepszej na świecie kosmetyczki :)

    OdpowiedzUsuń