wtorek, 3 kwietnia 2012

Sposób na szybki manicure

Jestem strasznie niecierpliwym stworzeniem, więc choć bardzo lubię malowanie paznokci to proces czekania na wyschnięcie lakieru to dla mnie istna męczarnia. Zwłaszcza to, że już wydaje mi się, że jest suchy, że już mogę się ruszyć i BACH! Zaraz w coś przywalę paznokciem i robię dziurę w pięknej, błyszczącej tafli lakieru. Też tak macie? Jeśli tak, to czytajcie dalej.

Już dawno temu na youtube było dość sporo mówione o tym produkcie. Nie jest to nowość na rynku, nie jest on też nowością dla mnie. My Secret Quick Dry and Mega Shine używałam już ponad rok temu, ale zapomniałam o nim na dłuższy czas bo do Natury jest mi nie po drodze. Jednak z niezwykłą przyjemnością odkrywam jego działanie na nowo.


Ta mała, szklana, niepozorna buteleczka kryje w sobie płynne cudo. Wysuszacz lakieru My Secret ma przyjemny zapach - nie ma on nic wspólnego z lakierami.  Jego konsystencja jest trochę olejkowata, dzięki czemu nie wysusza skórek. Aplikuje się go za pomocą pipetki, ja zazwyczaj używam dwie kropelki na każdy paznokieć zaraz po pomalowaniu ostatnią warstwą.


Zostawia on  tłustą warstewkę na paznokciach, która mi nie przeszkadza, bo i tak przecież ze świeżym lakierem nic nie mogłabym robić. Warstewkę olejku można zetrzeć chusteczką po 2-3 minutach i właśnie wtedy lakier jest już praktycznie suchy! Jeśli mocno o coś przywalimy, to może zrobić się dziurka, ale jeśli tylko lekko zahaczymy o ubranie, czy włosy to nie zostaje żaden ślad!

Dodatkowo specyfik ładnie nabłyszcza paznokcie, jednak nie przedłuża trwałości lakieru.
Nie jest zbyt wydajny, ale jego cena to mniej niż 10 zł.

Podsumowując, My Secret Quick Dry and Mega Shine jest kosmetykiem godnym polecenia. Jest to już moje chyba trzecie opakowanie i nie znalazłam innego preparatu który by tak dobrze wysuszał lakier i nie sprawiał zbytnich problemów z aplikacją.

Ocena: 9/10

13 komentarzy:

  1. nigdy nie miałam takiego cudaka, może dlatego, że aż tak niecierpliwa nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem okropnie niecierpliwa i jest to widac produkt dla mnie, przyjrze mu sie w najblizszym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ło bosz dla mnie etap wysychania to także katorga nie rzadko zakończona wgnieceniem, przesunięciem czy po prostu popsuciem całego, misternego efektu. Aktualnie rozpoczynam test Orly, który jest pierwszym takim specyfikiem, z którym ma do czynienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że one wszystkie działają na tej samej zasadzie i mają podobny skład.

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam go kiedyś i pamiętam, że był całkiem niezły, chociaż dramatycznie niewydajny :) jeśli mogę coś zasugerować - trzymaj się z daleka od wysuszacza lakieru wibo, to jest dopiero bubel! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słaba wydajność to niestety jego największa wada.

      Usuń
  6. Hmm, zawsze bałam się jak to jest z tą pepitką, wygodnie się jej używa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie jest to najwygodniejsza forma - dużo szybsze niż top coat w pędzelku i robi mniej bałaganu niż wysuszacz w sprayu.

      Usuń
  7. fajnie tutaj, będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I znów się czegoś ciekawego dowiedziałam :-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba to kolejna rzecz, którą muszę mieć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś dla takiego niecierpliwca jak ja! ;)

    Zapraszam do TAGu :).
    http://ainta-reviews.blogspot.com/2012/05/tag-11-questions.html

    OdpowiedzUsuń
  11. 9/10?
    To super! Używam zawsze dosyć drogiego wysuszacza Sally Hansen i nie zawsze mam na niego fundusze.

    OdpowiedzUsuń